Jesienne przysmaki czyli wzmianka o kaki

Mój ukochany obrazek z gałęzią kaki

Mój ukochany obrazek z gałęzią kaki

Mmmmm….. właśnie dostałam z Japonii kilka zdjęć i już na sam ich widok robię się mocno zazdrosna, że jednak mieszkam tu a nie tam… Kaki to moje ukochane japońskie owoce i chociaż oczywiście w naszych supermarketach można kupić je pod tą samą lub inną nazwą (np. jako sharon), to smak i konsystencja pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Kaki są pysznie twarde, nie za bardzo słodkie, delikatnie aromatyczne i takich jak w Japonii nie jadłam nigdzie więcej. A kaki suszone… magia po prostu… ponieważ są wtedy dużo bardziej słodkie niż „na świeżo” spodaje się je często jako przekąskę do goryczkowej zielonej herbaty.
Złocistopomarańczowe kaki na bezlistnych gałęziach drzew to klasyczny widoczek jesienny, tak jak czerwone liście klonów momiji. Kaki w równiutkich rządkach suszące się na sznureczkach pod dachami domów to też krajobraz, za jakim tęsknię jesienią, kiedy szaro za oknem i coś słodkiego do herbaty bardzo by się przydało. Rozmarzyłam się na tyle, że chyba muszę pocieszyć się kawałkiem domowej szarlotki do mojej zielonej herbatki…

6 komentarzy

Suiseki15/11/2009 at 18:15

Kiedyś jadłem owoce kaki ale ich smak zdążyłem już zapomnieć. Może i dobrze, bo to były takie z naszych marketów. Ciekawe jakby wypadło połączenie różnych tradycji w postaci placka z kaki – tak np. zamiast śliwek. Pozdrawiam serdecznie.

AnnaI29/12/2009 at 03:41

Kaki to bardzo subiektywny smak. W jesien robilam maly „poll” wsrod Japonczykow w pracy i nie sa one tak lubiane jak by na pierwszy rzut oka to wygladalo. Tyle ze to tradycja i trzeba przestrzegac i kaki wmuszac i udawac ze sie lubi. Ale przeciez tak to jest w Japonii z wieloma rzeczami…

admin30/12/2009 at 01:28

Ja myślę, że smak ze swojej natury jest „subiektywny”, tak jak wszystkie moje wpisy na tym blogu 🙂
A czy kaki są w Japonii lubiane, czy też nie… chyba trudno „obiektywnie” osądzić, poza tym po co? Sezonowy owoc po prostu, popularny na pewno, a jeśli chodzi o gusta… o nich się podobno nie dyskutuje 😉
Pozdrawiam

AnnaI31/12/2009 at 15:01

O gustach to sie podobno nie dyskutuje, ale o slepym zapedzie gaijinow do uwielbiania wszystkiego co japonskie, to chyba mozna? 😉

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

admin31/12/2009 at 16:47

Oczywiście, że można, tylko czy mam rozumieć, że to jest personalna uwaga do mnie i tego co piszę tu o Japonii? 😉

Jeśli tak, to cóż… może tak to wygląda z drugiej strony lustra, ale nic nie zamierzam zmieniać.

Kiedy mieszkałam w Japonii czasem brakowało mi naszego polskiego luzu, otwartego wyrażania swoich poglądów i uczuć, spontaniczności, najpyszniejszego na świecie chleba i pasztetu i wielu innych rzeczy. Drażniło, śmieszyło i irytowało wiele spraw w japońskiej rzeczywistości, ale z konieczności przechodziłam nad nimi do porządku dziennego. Pewnie gdybym wówczas pisała bloga wyglądałby on inaczej.

Teraz jestem tu i z sentymentem wspominam to, co najpiękniejsze, najciekawsze i najbardziej zachwycające dla mnie osobiście – obrazy, smaki, zapachy, zdarzenia, które pozostały w pamięci. I o tym jest ten blog. Japonia dała mi mnóstwo dobrego, doświadczyłam wiele ludzkiej życzliwości i nie zamienię tego na krytyczne uwagi, których pewnie znalazłoby się całe mnóstwo. Tak jak zaznaczam przy każdej okazji – to są moje osobiste spostrzeżenia, nie dla każdego słuszne, być może dla niektórych ciekawe… W każdym razie piszę i będę pisać o tym co mnie zachwyca i oczarowuje w japońskiej kulturze, a złośliwe komentarze zostawię dla siebie, bo tak sobie założyłam.

Wiosną znów wybieram się do Japonii i raczej na pewno będę się rozpływać nad urokami japońskiej herbaty, bo zamierzam odwiedzić plantację podczas pierwszych zbiorów.

Ola - Bobe Majse9/03/2010 at 12:14

Obrazek piękny. Czytam, czytam i czuję się podobnie, jak ktoś, kto natrafił na mój blog, a nie zna się na judaizmie. Tam: aron ha-kodesz, mezuza, alija… Tu: kaki, wabi sabi, hanami… Jak dobrze, że świat jest różnorodny i możemy pokazywać sobie nawzajem jego urywki…

Dodaj swój komentarz

Treść: