Minoyaki – tak samo od wieków
-
-
Pracownia z zewnątrz
-
-
Czarki po pierwszym wypaleniu suyaki
-
-
Tak powstaje zdobienie tsubaki – kwiaty kamelii
-
-
Radaosna twórczość Marcina – autorska miseczka Nagomi
-
-
Gotowe naczynia przed wyjęciem z pieca
-
-
Takie imbryki pojawią się w naszej galerii na początku przyszłego roku
Minoyaki to ceramika, od której zaczęłam swoje wędrówki i poszukiwania. Dziś znów jestem w Tajimi, odwiedzamy maleńką pracownię, która dla naszej galerii wypala naczynia z linii takumi oraz shino. Jasną glinę starannie przygotowuje się do produkcji – kilkakrotnie mieszając, odsączając wodę, odsysając powietrze, w specjalnym procesie pozbawiając zbyt dużej zawartości żelaza. Następnie na kole garcarskim bezkształtnej masie nadaje się formy filiżanek, talerzy, czarek do herbaty. Gotowe naczynia wypalane są najpierw przez kilkanaście godzin w temperaturze ok. 700 stopni. Kolejny proces to zdobienie – odręczne rysunki kwiatów kamelii, wiśni, śliwy, liści klonu – same tradycyjne motywy. Jeśli rysunek jest kilkukolorowy, po nałożeniu każdego koloru naczynie wypala się kolejny raz. Po tych wszystkich zabiegach przedostatni proces to szkliwienie glazurą shino. Ponieważ szkliwo to jest stosunkowo grube, proces wypalania jest wyjątkowo długi – ok. 50 godzin w temperaturze ponad tysiąc stopni. W zależności od rozłożenia grubości szkliwa, miejsca naczynia w piecu i wielu innych warunków na powierzchni naczynia powstają naturalne wzory – zacieki i przebarwienia o charakterystycznym rdzawym kolorze.
Po tych wszystkich zabiegach, starannym zapakowaniu i przebyciu tysięcy kilometrów unikalne naczynia takumi pojawiają się na Waszych stołach, cieszą oczy i dodają smaku serwowanym w nich potrawom.
Ciekawie jest dowiedzieć się w jaki sposób powstają te cudeńka. Rzeczywiście bardzo to pracochłonne – tym więcej radości mi sprawia jak patrzę na rzeczy zakupione w Nagomi 🙂
Zawsze mnie to zadziwiało, że są tacy ludzie, którzy od tylu lat robią takie piękne rzeczy, ciągle tak samo…
Dokładnie tak jak pisze Julia. Fajnie zobaczyć gdzie był początek naczyń, które zdobią nasze półki. Nie zdawałem sobie sprawy, że proces wypalania jest tak długotrwały. Ile metrów sześciennych drewna musi spłonąć, abyśmy mogli podziwiać te małe dzieła sztuki? Nie jest to oczywiście argument przeciwko ceramice a raczej podkreślenie jej wartości. Obchodząc się z moimi czarkami i imbrykami staram się być skoncentrowany i ostrożny (w granicach rozsądku). Szczególnie zmywanie naczyń wymaga uwagi.
Imbryk przecudnej urody…