Pociąg do szczęścia
Z lotniska Narita do Fukuoki, zwanej też Hakata, dzieli nas ponad tysiąc kilometrów. Trasę pokonujemy w 6 godzin wyciągnięci na wygodnych fotelach shinkansenu, obserwując szybko przesuwające się za oknem obrazy. Betonowe mrówkowce Tokio ustepują miejsca mniejszym i większym miasteczkom zatopionym wśród gór, rzek i pól ryżowych, jaskrawozielonych o tej porze roku. Jedna miejscowość płynnie przechodzi w drugą, nie ma ani kawałka miejsca do stracenia, każdy płaski fragment ziemi to kolejne poletka ryżu.
Po południu wysiadamy z pociągu i zanurzamy się w gorące, wilgotne powietrze najpiękniejszego miasta południowej wyspy… FUKUOKA – po dziesięciu latach tak samo pełna życia, radosna, kolorowa… moje miejsce… tu został piękny, niezapomniany fragment mojego życia. Cudownie jest wrócić. Wieczorem spacer po tętniących życiem ulicach, małe co nieco w jednej z yatai – ustawionych na ulicach stoiskach z ciepłym jedzeniem i piwem. Marcin nazywa je „firanki”, bo dookoła otoczone są bawełnianymi zasłonkami. Japońscy sararimani zatrzymują się tu po pracy na miskę makaronu i drinka z kolegami. Czasem na kilka drinków, potem zataczającym się krokiem wrócą do domu żeby się przespać i rano od nowa zacząć rutynowy dzień w wielkiej korporacji… który prawdopodobnie zakończą wieczornym wyjściem do yatai…
My jutro ruszamy do Karatsu, gdzie powstaje ceramika bardzo ceniona w całej Japonii – kto pamięta nasz newsletter z Hagi być może pamięta też, że w kręgach koneserów herbaty i ceramiki zwykło się mówić „pierwsza raku, druga hagi, trzecia karatsu” – to naprawdę coś – znaleźć się w „wielkiej trójce”, więc muszę to zobaczyć, dotknąć, potrzymać w ręku… już jutro.
Ach, już pierwszy wpis na tym blogu jest wspaniały! 🙂
Będę śledzić Waszą podróż na pewno, by choć wirtualnie poczuć Japonię… 🙂
Życzę wspaniale spędzonego czasu!
Dziękujemy, cieszymy się, że ktoś czyta nasze mniej lub bardziej sensowne opowieści 🙂 Pozdrawiamy serdecznie.
Kochani, ja też czytam z wielką przyjemnością i wirtualnie kibicuję Waszym wakacjom, „szumnie nazywanym podróżą w interesach” :)”. Może kiedyś zabierzecie mnie ze sobą? :)) Całusy od nas wszystkich!