Tokoname okiem turysty

Ceramikę z Tokoname zaprezentowaliśmy w Nagomi już 3 lata temu. Jednak wówczas nasza wizyta w tym miasteczku była poświęcona prawie tylko i wyłącznie nawiązaniu kontaktów z ceramikami. Czajniczki z Tokoname to moja perełka w galerii, zachęcam do nich wszystkich klientów zainteresowanych ceramiką do herbaty, bo to naprawdę wyjątkowe, niezwykle precyzyjnie i estetycznie wykonane naczynia. Dziś postanowiliśmy dokładniej zwiedzić miasteczko Tokoname, bo z informacji wynalezionych w internecie wynika, że naprawdę jest co oglądać. Obeszliśmy więc wzdłuż i wszerz wszystkie ceramiczne ścieżki. Ich szczególny urok polega na tym, że wzniesienia, na których położone są uliczki, umocnione zostały ceramicznymi rurami i butelkami, w których kiedyś przechowywano sake (a właściwie nieco mocniejszy alkohol shochu). Recykling, tradycja i wyjątkowy charakter tego miejsca…
Z myślą o panu Jacku i jego potłuczonym imbryczku 🙂 wypytałam dokładnie o technikę wytwarzania czarnych naczyń, które są w Tokoname prawie tak samo często spotykane jak ceglastoczerwone. Otóż okazało się, że rzeczywiście, tak jak się wszędzie podkreśla, czajniczki z Tokoname, nawet te czarne, nie są pokrywane szkliwem. Elegancki czarny kolor uzyskuje się podczas drugiego wypału, dzięki umieszczeniu naczynia w szczelnym pojemniku wypełnionym węglem. Popiół dokładnie pokrywa całe naczynie tak, że sprawia ono wrażenie jakby było wykonane z czarnej gliny. Generalnie w Tokoname nie stosuje się glazury, a wszelkie niezwykłe efekty kolorystyczne to rezultat rozmaitych „naturalnych” metod wypalania. Tej pouczającej lekcji ceramicznych technik udzielił mi pan Isomura – artysta jednej z maleńkich pracowni, które można tu znaleźć na każdym kroku. Na koniec naszej rozmowy pozwolił sobie nawet zrobić zdjęcie i był wyraźnie zadowolony, że ktoś z drugiego końca świata interesuje się jego pracą… 🙂
Po kilku godzinach wędrówek wąskimi uliczkami zjedliśmy obiad z daniem głównym w postaci ryby fugu (znanej z tego, że zawiera śmiertelną truciznę i musi być przyrządzona przez fachowca) – Marcin początkowo chciał zmienić menu na kurczaka, ale ostatecznie wykazał sie wielką odwagą i jak na razie wygląda na to, że była to dobra decyzja 🙂
Jutro czeka nas wizyta na plantacji herbaty, która dla mnie jest punktem kulminacyjnym tegorocznej podróży.

Komentarze (1)

Jacek26/10/2012 at 07:32

Tokoname! …wygląda na to, że tajemnica precyzji ma swój początek już w samych uliczkach, one również są precyzyjne i minimalistycznie piękne. Początkowo ukochałem czajniczek, a teraz Tokoname i najpopularniejszego artystę pana Isomura. http://www.hibiki-an.com/product_info.php/cPath/23/products_id/473
W nadziei, że fugu robił fachowiec 😉 z niecierpliwością wypatruje następnej relacji
z plantacji. Jest cudnie tak bardzo cieszy mnie ta podróż :).
Każde zdarzenie ma swoje złe i dobre strony zacząłem zgłebiać sztukę kintsugi z uwagi na niefortunnie potłuczoną pokrywkę. Inspiracja z Japonii nie ma końca.

Dodaj swój komentarz

Treść: